Miałem już kiedyś bloga, a nawet miałem ich kilka. Bez żadnej przesady można powiedzieć, że bloguję już ponad dekadę, spuszczając zasłonę milczenia na kilkuletnie często przerwy.

Ostatnio porzuciłem blogowanie głównie na rzecz facebooka. Pojawiały się na nim wpisy, które z powodzeniem można było rozwinąć do normalnych wpisów blogowych. Ale facebook to facebook, tam trzeba uchwycić uwagę w trzech słowach, zainteresować znudzonego przewijacza, a dopiero przyszpiliwszy jego uwagę pozwolić można sobie na coś więcej.

Nie żeby mi ta forma nie odpowiadała, myślę że odnajdywałem się w niej dość dobrze. Ale coś mi przestało pasować, nawet nie tyle w samym facebooku, ale bardziej w tym, jak dużo traciłem na nim czasu. I to zachowując się zupełnie tak samo, jak moi czytelnicy (czyli często znajomi) - przewijając kolejne strony. To trochę jak narkotyk, dopamina, zmiany konktekstu, uwagi, śmiech, wzruszenie, a wszystko na wyciągnięcie rolki myszy.

Jednocześnie brakuje mi teraz miejsca, gdzie mógłbym pisać dłuższe teksty. A że przy okazji odrzucić będę mógł facebookowe konwenanse… Postanowiłem zrobić to dość radykalnie, z ideowym przytupem i efektownym piruetem.

Manifest takiego bloga

Tym samym zostałem chyba internetowym luddystą. Uwielbiam manifesty, więc napiszę sobie taki siedząc w fotelu z kotem na kolanach.

  1. Nie chcę, aby jakiekolwiek prawa, do tego co piszę miał ktoś, kto na tym zarabia.
  2. Nie chcę za kilka lat zorientować się, że to co pisałem zniknęło z sieci, wraz z medium.
  3. Nie potrzebuję śledzić czytelników, statystyki są mi zupełnie obojętne.
  4. Nie chcę komentarzy. Z komentarzami pod wpisami są same problemy - również natury prawnej.
  5. Chciałbym być w tym jak najbardziej przejrzysty. Zarówno w wyglądzie jak i samym procesie tworzenia tego bloga.
  6. Chciałbym ćwiczyć w sobie i czytelnikach umiejętność czytania tekstów dłuższych niż te, z którymi coraz częściej mamy do czynienia.

Ale jak?

Większość tych postulatów pozwala mi spełnić sam sposób w jaki ten blog działa. Jest to zupełnie statyczna strona, generowana z prostych plików markdown przy pomocy jekyll. W razie czego, mogę to przenieść gdziekolwiek, na najtańszy hosting świata i wytrzyma naprawdę wysoki ruch. Nawet gdyby raptem jekyll zniknął z powierzchni ziemi - sam jestem w stanie napisać prosty konwerter dla takiego bloga.

Same pliki, z których generowane są wpisy (jak i szkielet bloga) trzymane są w repozytorium kodu, które przetrzymuje również historię zmian. Wszystko jest przejrzyste i łatwe do przeniesienia.

Nie ma komentarzy, ale wcale nie chodzi o to, że nie chcę mieć kontaktu z czytelnikami. Zwyczajnie gryzie się to z innymi zasadami - komentarze to drastyczne zmniejszenie przenoszalności i prostoty, a często i śledzenie użytkowników. Jest za to stopka, a w stopce mój mail i twitter, na które śmiało można się kontaktować!

To co tu będzie?

Zapiski na wszelkie tematy. Nie będzie tu jednak na pewno wpisów o grach RPG (mam na to oddzielny blog), śmiesznych obrazków (mam od tego tumblra), krótkich wpisów (mam od tego twittera) i opowiadań (od tego są książki - sic! no i inne strony).

Chciałbym nie pisać tu też zbytnio dwóch rzeczy: to jest mocno twardych programistycznych wpisów (z kodem włącznie) i recenzji filmów albo książek. Ale wydaje mi się, że gdybym uznał to za zasadę, to prędzej czy później musiałbym ją złamać…

Do usłyszenia!